Liczba spotkań, w których biorę udział przed wyborami Rektora UW, wciąż wzrasta. Między ostatnią środą a piątkiem, nie licząc różnych rozmów o kuluarowym charakterze, spotkałem się z elektorami Wydziału Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji, ze związkowcami z Inicjatywy Pracowniczej, z władzami i elektorami Wydziału Geologii i wreszcie z Radą Naukową Dyscypliny Socjologia UW. W przyszłym tygodniu, a także tuż przed samymi wyborami - ciąg dalszy. Zaczynam w poniedziałek, od spotkania z elektorami Wydziału Prawa i Administracji oraz Wydziału Zarządzania, później seria innych.
Wracają liczne tematy, poruszane już wcześniej, w tym wsparcie badań naukowych, profesjonalizacja obsługi grantów, współpraca z otoczeniem zewnętrznym, kryteria oceny ludzkich karier i awansów. Na spotkaniu z geologami po raz pierwszy w kampanii tak wyraźnie pojawiła się nowa sprawa: co zrobić, żeby zatrzymać najlepszych doktorantów na UW; ponieważ uważam, że ma ona bardzo ogólny charakter, a ponadto np. w moim własnym środowisku była przedmiotem namysłu i rozmów, napiszę o niej kilka zdań. Chodzi o to, aby tworząc dobrą perspektywę zatrudnienia młodych ludzi, zadbać o dwie rzeczy:
Starszy asystent czy adiunkt realizują bowiem 7 godzin pensum tygodniowo, a oczekiwania wobec ich pracy badawczej nie maleją, tylko rosną. Habilitacji nie zaczyna się przecież “robić” w jakiejś nieokreślonej przyszłości; na ścieżkę do samodzielności naukowej człowiek wkracza w istocie wtedy, gdy obroni doktorat. W zewnętrznym akademickim świecie pierwsza prawdziwa posada oznacza większe oczekiwania uczelni, ale i zauważalny wzrost wynagrodzenia. U nas powinno być podobnie. Tylko wtedy doktoranci będą mieć silną motywację, żeby kończyć studia i - być może po przerwie na krajowy lub zagraniczny staż podoktorski, dla poszerzenia horyzontów i wzbogacenia doświadczeń - starać się o pracę na UW, widząc w niej atrakcyjną perspektywę. Proszę mnie dobrze zrozumieć: jak najbardziej jestem zwolennikiem godziwego wsparcia każdej doktoranki i każdego doktoranta za pomocą stypendium, płaconego ze środków subwencji lub z funduszy grantowych. Świadomie jednak używam - podobnie jak ustawodawca - liczby pojedynczej: stypendium. Istnienie tu i ówdzie, szczególnie w zamożniejszych środowiskach UW, pewnych "kominów stypendialnych", jest obiektywnie biorąc hamulcem rozwoju Uniwersytetu i dopływu młodych badaczy. Na dłuższą metę nikt z nas na tym nie korzysta. Druga strona medalu to konieczność tworzenia specjalnych, czasowych stanowisk adiunkta, z lepszymi warunkami pracy, pozwalającymi na szybki rozwój naukowy przy niższych obciążeniach dydaktycznych. Wiodące uczelnie podejmują takie działania i tworzą stanowiska, często z nazwą patrona, który był związany z uczelnią lub w swej dziedzinie cieszył się powszechnym, międzynarodowym uznaniem. Przykłady z mojej własnej dyscypliny obejmują np. Hermann-Weyl Instructorships (ETH w Zurychu) Hill Assistant Professorships (Rutgers University) L.E. Dickson Instructorships (University of Chicago) Bonn Junior Fellows (Uniwersytet w Bonn, Centrum Hausdorffa) Na Wydziale MIM stworzyliśmy dwa lata temu stanowiska adiunkta im. Samuela Eilenberga, z wyższą pensją i obniżonym pensum (oto ogłoszenie z ostatniego roku). Oferujemy je zarówno matematykom, jak i informatykom, nie tworząc żadnego parytetu dyscyplin - wygrywają najlepsi, oceniani przez wspólną, dużą komisję. Wiem z kuluarowych rozmów, że podobne stanowiska oferują najlepszym młodym uczonym po doktoracie koledzy z Wydziału Fizyki UW. Wszelkie tego typu stanowiska, oferowane co roku, łączy wspólny mianownik: zamiar, żeby na pewien czas przyciągnąć do pracy najzdolniejsze młode osoby po doktoracie, zapewnić im godziwe warunki pracy, nieco mniejsze obciążenie dydaktyczne, a przede wszystkim - ciekawe, stymulujące środowisko i warunki do szybkiego rozwoju. W wielu przypadkach środowiskowe “search committees” dbają o to, żeby wśród byłych absolwentów uczelni oraz innych osób szukać najciekawszych, najlepszych kandydatów. Niektórzy z nich pójdą po kilku latach w szeroki świat, inni - być może po otwartym konkursie lub innej procedurze starannej oceny kompetencji zostaną w danej uczelni na stałe, na profesorskich stanowiskach. Dlaczego nie pójść tą drogą? Podobne stanowiska, poddane otwartej ocenie, adresowane do najlepszych, z troską o rozwój zarówno ich, jak i Uniwersytetu, moglibyśmy wszak mieć w każdej z dyscyplin, w najróżniejszych jednostkach UW.
0 Komentarze
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
NAKŁADKA FB
Kliknij obrazek aby dodać nakładkę na Twój profil na Facebooku! PROGRAM
Program pierwszych działań: propozycja po konsultacjach środowiskowych (14.06.2020) Propozycje pierwszych działań (12.05.2020) List przewodni oraz Deklaracja programowa (27.03.2020) Archiwum
Czerwiec 2020
Wpisy |